Witajcie!

 

Dzisiaj tom 6 kolekcji Hachette:

Tytuł: Miejsce przy stole

Autor: Kathy Harrison

Stron: 283

Wydawnictwo: Hachette

IMG_4338

„Wzruszająca opowieść o losie Karen, Sary, Lucy i innych dzieci, które trafiły do rodziny zastępczej prowadzonej przez Kathy Harrison. Zaniedbywanym lub krzywdzonym przez własnych rodziców dzieciom Kathy usiłuje stworzyć namiastkę normalnego domu, w którym będą mogły poczuć się bezpieczne i kochane, choć na chwilę zapomnieć o swoich traumatycznych przeżyciach.

Czy pobyt w rodzinie zastępczej będzie mieć pozytywny wpływ na dalsze losy tych dzieci? Czy Kathy zmieni na lepsze trudne życie, krnąbrnej Sary?

Czy grzeczna Lucy znajdzie dla siebie szczęście w rodzinie adopcyjnej?

Czy ukochana przez autorkę Karen zostanie jej córką, czy też wróci do swojej biologicznej matki?”

 

Nigdy nie miałam do czynienia z książkami Kathy Harrison, ale muszę szczerze powiedzieć, że nie jest to książka, która zrobiła na mnie wrażenie. Spodziewałam się czegoś lepszego i nie mówię tutaj oczywiście o losach jaki spotkał te biedne dzieci, ale o fabule książki.

Czytając tego typu historie mam ochotę poznać ją w całości, dowiedzieć się co działo się w umyśle dziecka i co popchnęło dorosłych ludzi do wyrządzenia mu takich krzywd.

W tej książce poznajemy losy paru dzieci, ale nie są to losy „od początku do końca”.  To tylko parę suchych faktów, tylko odrobina uczuć dzieci. Co chwilę autorka przedstawiała bardzo pobieżnie kolejne dziecko i z każdą kolejną stroną czułam większy niedosyt.

Chciałam po prostu dowiedzieć się trochę więcej, książka nie niesie ze sobą żadnego przesłania. Właściwie autorka chciała chyba przedstawić zbyt wiele historii w jednej książce. Ja jednak wolę, sposób w jaki robi to Cathy Glass. W jej książkach zazwyczaj możemy poznać jedną max dwie historię skrzywdzonych dzieci, ale autorka pomaga Nam zrozumieć co tkwiło w głowach osoby krzywdzonej i krzywdzącej…

Oczywiście są to tylko moje odczucia i z chęcią poznam Wasze! 

Moja ocena:

4/10

 

Pozdrawiam

Mole w książkach

 

4 komentarzy na temat “Kathy Harrison – Miejsce przy stole

  1. Ja mam zupełnie inne odczucia po lekturze tej książki. Moim zdaniem Kathy Harrison jest bardzo niesprawiedliwe porównywana z Cathy Glass. Są to dwie zupełnie inne kobiety, które prowadzą dwa jakże odmienne domy zastępcze. Cathy może opisać dużo dokładniej historię dziecka ponieważ w jej domu pojawia się zazwyczaj tylko jeden nowy domownik (rzadko ma pod swoim dachem więcej podopiecznych). Natomiast u Kathy w domu cały czas jest mnóstwo dzieci, które potrzebują pomocy. Poza tym należy też pamiętać, że jedna mieszka w Wielkiej Brytanii, a druga w Stanach Zjednoczonych.
    Bardzo mi się podobają książki Kathy Harrison (zarówno ta, jak i „Walka o Daisy”). Przede wszystkim cenię ją za to, że bardzo otwarcie pisze o swoich uczuciach w swoich książkach.
    Całkowicie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że książka nie niesie ze sobą jakiegoś przesłania – wg mnie pokazuje ona jak trudne zadanie stoi przed rodzicem zastępczym, przez którego dom przewija się mnóstwo dzieci, których czasem nawet ten rodzic nie jest w stanie poznać (a one już znikają).

    • Fajnie, że napisałaś jakie są Twoje odczucia :) Każdy ma prawo do własnych i ja napisałam o swoich :)Porównuje Katy Harrison do Cathy Glass, bo to są jedyne autorki które ja znam i które prowadzą rodziny zastępcze. Nie porównuje tu oczywiście pracy i zaangażowania jakie te Panie wkładają w to co robią bo nie mam wątpliwości, że obie wkładają w to dużo serca. Chodzi mi o sposób opisywania historii dzieci, które do nich trafiają. Nie każdy potrafi to zrobić w odpowiedni sposób i chyba wolałabym, żeby Kathy Harrison skupiła się na jednym lub dwójce swoich podopiecznych i opisała ich historię dokładnie i pozwoliła czytelnikowi zrozumieć co dokładnie przeżywało dziecko niż opisywać historię wielu dzieci „po łebkach”. „Miejsce przy stole” to nie jest książka która zapadnie w mojej pamięci na długo. Właśnie skończyłam czytać książkę „Walka o Daisy” i była ciut lepsza, ale nadal forma pisania o tych biednych dzieciach do mnie nie przemawia. Wolałabym poznać dokładniej historię Daisy, „zajrzeć” do jej wnętrza i dowiedzieć się po prostu więcej…

  2. Nie wiem co napisać o tym tomie, ponieważ go nie czytałam , ale mam tom 13 „Walka o Daisy” , książka mi się podobała, jednak opisana jest dość chaotycznie. Główną bohaterką jest 6-latka Daisy a autorka rozpisuje się o kolejnych dzieciach. Jakoś lepiej mi się czyta Cathy Glass. Opisuje w taki sposób, że można się wciągnąć w fabułe, oczami wyobraźni widzi się przedstawione sytuacje.
    Co do Kathy Harrison myślę, że jeszcze się wyrobi. Podziwiam ją za to,że jest rodzicem zastępczym kilku dzieci, oczywiście losy dziewczynek były smutne, jednak brakuje w jej książkach czegoś.

    • Właśnie skończyłam czytać książkę „Walka o Daisy” i muszę przyznać, że była trochę lepsza, ale tak jak piszesz nadal chaotyczna. Wolałabym, żeby autorka skupiła się na Daisy… chciałam poznać ją lepiej, dowiedzieć się więcej o jej życiu i o tym jaki to miało na nią wpływ, co czuła… Mam nadzieję, że Kathy Harrison wyrobi lepszy sposób opowiadania o swoich podopiecznych :) Na pewno zarówno Kathy Harrison jak i Cathy Glass poświęcają się w 100% dla tych dzieci i wkładają dużo pracy w prowadzenie rodziny zastępczej i z pewnością nie jest im łatwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.