Witajcie!

 

Dzięki Pawłowi dziś kolejna recenzja :)

 

 

Tytuł: Księga cmentarna

Autor: Neil Gaiman

Stron: 240

 Wydawnictwo: MAG

 

ksiega-cmentarna

(zdjęcie pochodzi z http://www.mag.com.pl/ksiazka/38)

 
 
„To właśnie różnica między żywymi i umarłymi, nieprawdaż? […] Umarli cię nie zawodzą. Przeżyli już swoje życie, zrobili to co zrobili. My się nie zmieniamy, żywi natomiast zawsze zawodzą.”
 
 
 

Pozwólcie, że przedstawię oto Nik Owens, a jeśli chcielibyśmy być dokładni to Nikt Owens. Syn Państwa Owens zamieszkujących przytulny grób przy ścieżce żonkili Cmentarza na wzgórzu. Tak, dobrze zrozumieliście Nik jest jedynym żywym, przynajmniej w sensie biologicznym, mieszkańcem uroczego miejsca jakim jest cmentarz. Zapytacie na pewno w jaki sposób dziecko stało się mieszkańcem miejsca spoczynku szczątków ludzkich i dlaczego został zaadoptowany przez duchy? Otóż Nik(t) w wieku półtora roku uciekł z domu i zawędrował na Wzgórze, a dlaczego uciekł? To bardzo proste. Uciekł bo ktoś mordował w tym czasie jego rodzinę.

 
 
 

Z twórczością Gaimana spotkałem się przypadkiem, śledząc pewnego internetowego komiksiarza. Poznałem wtedy takie postacie jak Sen, znany także jako Morfeusz, Śmierć, Los, Zniszczenie, Rozpacz, Pożądanie i Malignę stanowiących Rodzeństwo Nieskończonych. Wszyscy Oni wystąpili w serii komiksowej Sandman. Szczerze mówiąc uległem urokowi Rodzeństwa i sięgnąłem po kolejne utwory spod Jego pióra. W ten sposób poznałem Koralinę, Gwiezdny pył czy Nigdziebądź. Miło wspominam także Dobry omen, który to powstał we współpracy z Terrym Pratchettem. Autor jest laureatem nagród takich jak Hugo; Nebula czy Bram Stoker Award. Neil Gaiman dobrze czuję się w klimatach fantasy i grozy, nie unika także science fiction. Jego utwory skierowane są zarówno do młodzieży, która znajdzie w nich interesujące i pouczające morały oraz dla dorosłych, którzy lubią poczuć lekkie ciarki na plecach biorąc udział w przygodach w świecie urban fantasy.

 
 
 
Wracając do samej Księgi cmentarnej można odnieść wrażenie, że nie jest to do końca oryginalny pomysł Autora. Czytając dany utwór miałem wrażenie, że znam już część wydarzeń. Skąd taki pomysł? Otóż książka jest luźną wariacją Gaimana na temat Księgi dżungli Kiplinga. Zamiast Mowgliego mamy Nikta, Shere Khana zastępuje Jack Zabójcę z Tych Jacków (jak się okazuję to potężny Klan), a Bagheerę i Baloo zastępują Silas, nie do końca martwy, krwiopijca (i nie mam tu na myśli poborców podatkowych) oraz pani o wiele mówiącym nazwisku, Lupescu. Barwną gromadę stanowi także plejada Duchów, które starają się nauczyć chłopca życia szkoda tylko, że często ich wspomnienia nie pasują do obecnych czasów. Nik zna więc lepiej dawne zwyczaje niż współczesne życie.

 
 
 

Utwór stanowi zbiór opowiadań połączonych wspólnymi bohaterami, których główną osią jest postać Jedynego Żyjącego mieszkańca cmentarza. Taka konstrukcja książki pozwala na przerwanie czytania w dowolnym momencie i późniejszy powrót, gdy Czytelnik znajdzie czas na czytanie. Język jest prosty przyjemny w odbiorze, a sama fabuła wciągająca. Chwile grozy równoważone są momentami komediowymi, co przełamuje monotonię.

 
 

Utwór Księga cmentarna polecam zwłaszcza młodszym czytelnikom, którzy nie poznali jeszcze twórczości Gaimana- będzie to dobry do pozostałej twórczości pisarza. Tym, którzy znają postać Autora, książki nie trzeba polecać bo pewnie już go mają w domowej biblioteczce.

 

Pozdrawiam!

Paweł

 

 

dla molewksiazkach.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.