Witajcie!

 

Inferno kupiłam z myślą o moim mężu, który strasznie chciał tą książkę przeczytać, a jak wyszło – o tym za chwilę ;)

 

Tytuł: Inferno

Autor: Dan Brown

Stron: 688

Wydawnictwo: Sonia Draga

IMG_4531

„Światowej sławy specjalista od symboli, Robert Langdon budzi się na szpitalnym łóżku w zupełnie obcym miejscu. Nie pamięta, jak i dlaczego znalazł się w szpitalu. Nie potrafi też wyjaśnić, w jaki sposób wszedł w posiadanie tajemniczego przedmiotu, który znajduje we własnej marynarce. Czasu na rozmyślania nie ma niestety zbyt wiele. Ledwie na dobre odzyskuje przytomność, ktoś próbuje go zabić. W towarzystwie młodej lekarki Sienny Brooks Langdon opuszcza w pośpiechu szpital. Ścigany przez nieznanych wrogów przemierza uliczki Florencji, próbując odkryć powody niespodziewanego pościgu. Podąża śladem tajemniczych wskazówek ukrytych w słynnym poemacie Dantego… Czy jego wiedza o tajemnych sekretach, które skrywa historyczna fasada miasta wystarczy, by umknąć nieznanym oprawcom? Czy zdoła rozszyfrować zagadkę i uratować świat przed śmiertelnym zagrożeniem?”

Jak już wspomniałam, książkę bardzo chciał przeczytać mój mąż co zresztą oczywiście zrobił, ale nie było tu żadnych zachwytów, a nawet odniosłam wrażenie, że w pewnym momencie zaczęła go męczyć a nawet nudzić. Jak tylko skończył ją czytać to ze średnio pozytywnym nastawieniem zabrałam się za nią ja ;)

Nie przeczytałam wszystkich książek Browna, ale te najbardziej polecane na pewno i wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. Muszę przyznać, że zgadzam się z osobami, które uważają, że Dan Brown „jedzie na schemacie” i faktycznie tak jest. Niektóre momenty w tej książce były bardzo przewidywalne, szczególnie dla osoby, która miała już kontakt z twórczością autora.

Niemniej jednak nie mogę powiedzieć, żebym się nudziła… przeczytałam tą książkę dość szybko i nadal udało mi się znaleźć w niej coś co mnie zaciekawiło i popychało do dalszego czytania. Znajdziecie w niej wiele tajemnic, zagadka goni zagadkę, ale na pewno jeżeli czytaliście inne książki autora w pewnym momencie pomyślicie „to już gdzieś było”…

Dla mnie nie było zbyt wielu opisów architektury, które by mnie zanudziły na śmierć, ale mój mąż ma odmienne zdanie ;) Akcja nadal była całkiem niezła i nie zwalniała na długo. Szybko książka trafiła do mojego Szwagra i jak zapytałam go o wrażenia to powiedział „może być, ale szału nie było. Pisał lepsze książki”. Coś w tym jest :)

Wydaje mi się, że są książki Dana Browna, które z pewnością warto przeczytać, ale też obowiązuje zasada, że albo kocha się „specyficzność” książek tego autora albo się je nienawidzi ;)

Ja polecam tą książkę na mniej wymagające wieczory, czułam się przy niej zrelaksowana i pewnie jeszcze kiedyś ją przeczytam :)

Moja ocena:

7/10

Lubicie książki Dana Browna? :)

 

P.S

Mała przerwa na blogu była spowodowana wizytą w szpitalu i urodzeniem moje Ukochanej córeczki :) W każdym razie ciszy na blogu nie będzie i postaram się żeby wszystko wróciło do normy :) 

Pozdrawiam! 

Mole w książkach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.